„(…) często bywa tak, że to właśnie byli partnerzy stalkują” – no właśnie. Czasem bywa tak, że jeśli przez jeden głupi błąd mężczyznę zostawia kobieta, która była dla niego całym światem, on robi wszystko, by do niego wróciła. Jeśli ja pisałem błagalne smsy i maile z prośbą o wybaczenie, powrót, to byłem stalkerem? Być może. I być może jest to coś gorszego, niż to, co robiłem ja. Ale jesteśmy ludźmi. Popełniamy błędy. Chcemy zadośćuczynić krzywdę wyrządzoną drugiej osobie, która tego nie chce. Zostawiła mnie kiedyś kobieta, za którą szalałem. „Niebo spadło mi na głowę, piekło poparzyło stopy”. Normalnym zachowaniem chyba było, że do niej pisałem i wydzwaniałem. Wiem, że są gorsze przypadki. Wiem, że ja potrafiłem się w końcu ogarnąć, a innym zajmuje to więcej czasu. I NIE, NIE STARAM SIĘ USPRAWIEDLIWIĆ STALKERÓW. Po prostu mam w zwyczaju spoglądać na pewne sprawy z różnych stron. Jeśli kobieta się boi, zachowania tego typu niszczą ją psychicznie, jest nieszczęśliwa – jest to złe. Najlepszym wyjściem dla obojga jest wsadzenie stalkera do więzienia. Ona ma spokój i on może w samotności pocierpieć. No ale tak, do więzienia – tam, gdzie nie ma miejsca, bo cele zajęte są przez posiadaczy marihuany (bez znaczenia, czy jestem zwolennikiem). Najlepszym rozwiązaniem jest zgłoszenie sprawy na policję i poproszenie przyjaciela czy znajomego, by dziewczynę popilnował, poobserwował okolicę, w której dziewczyna mieszka… Tylko facet znajdzie sposób na drugiego i tylko facet przyłoży innemu.
↧